W dzień kojarzący się kompletnie z niczym wpadłam do dziewczyn na zdjęcia. To było dwa lata temu, w 2018 r., i była to moja nieśmiała przymiarka do dokumentalnej sesji rodzinnej, bez pozowania, strojenia się oraz napinki. Ot, wspólne popołudnie. Zależało mi głównie na tym, żeby wejść w żywy kontakt z moimi bohaterkami. W kontakt, owszem, weszłam – za to wyszłam od nich niemal bez fot, bo cały dzień po prostu przegadałyśmy.
Także to było fotograficznie dość bezpieczne spotkanie. Ankę znam od 12 lat, Alicję od 7. Dziewczyny to para niezwykle pomysłowa i skuteczna. Żyją i pracują razem i robią cuda w edukacji i pewnie w milionie innych sfer, o których nic nie wiem. Organizują obozy przyrodnicze, prowadzą Wolną Szkołę Grójec, przedszkole Takie Malutkie oraz pewnie milion innych rzeczy, o których nie mam pojęcia. W sferze edukacji działają tak jak ja w fotografii: niedyrektywnie, bezprzemocowo oraz z poszanowaniem granic osób. Z uważnością na potrzeby swoje oraz innych. Tak, aby proces wydobycia prawdy z rzeczywistości przebiegł w bezpiecznej atmosferze. Porozumienie bez przemocy – fotografia bez przemocy.
Zdjęcia się przeleżały, wszystkie maluchy urosły, nikt nie jest już do siebie podobny. Wspomnijcie z nami marcową sobotę od teraz kojarzącą się nie z niczym, a z Anką, Alicją, Lilką i Jagódką. I kilkoma futrzanymi kochaństwami.